Dzisiejszy świat zdominowany jest przez prędkość. Człowiek,
a może tempo świata (?), wymusza na producentach dostarczanie szybszych
komputerów, samochodów, pociągów. Strona internetowa ma otwierać się jeszcze
przed tym jak w nią klikniemy. Czerwone
światło, zamknięty przejazd kolejowy, korki czy sygnał zajętego telefonu doprowadzają
nas do szału.
Świat informacji, komunikacji również zrobił krok w przód. W
modzie są newsy, syntezy, hasła. Długie komunikaty zaczynają nudzić. Nikt nie
ma czasu ich czytać czy słuchać, odbiorca zaczyna wymagać konkretów „bez obudowy”.
SMS – 160 znaków
Twitter – 140 znaków
Prezentacje Pecha Kucha, 20 slajdów po 20 sekund każdy – 6 min. 40 s.
TED – max. 18-minutowa prezentacja
ks. Burzyk wygłasza 2 minutowe kazania
Wbrew pozorom, krócej nie oznacza łatwiej. Winston
Churrchill powiedział: Jeżeli mam mówić kilka godzin mogę zacząć bez przygotowania. Jeżeli
mam mówić 15 minut potrzebuję trzech dni, aby się przygotować. Jeżeli mam mówić
3 minuty potrzebuję tydzień i 2 doradców, którzy pomogą mi w tym pomogą”. Zazwyczaj jest tak, że
ilość treści, które chcemy przekazać nie jest adekwatna do czasu jaki mamy do
dyspozycji. I sztuką jest nie tylko sposób wybrania tego, co najważniejsze, ale
również sposób w jaki to przedstawimy.
W
głowach odbiorców nie zostają długie komunikaty czy merytoryczne prezentacje.
Pozostają obrazy, emocje, powtarzane slogany. To co niedopowiedziane pobudza do
refleksji. Do pochylenia się. Być może do dopisania dalszej części. Inspiruje,
pobudza kreatywność, nie pozwala przejść obojętnie.
Pamiętajmy, że nie ma przywództwa bez komuniakcji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz