Kontynuując
wątek chodzenia po
jasnej stronie mocy, kilka słów o tym, jakie nurty wspierają dzisiaj rozwój
osobisty poprzez pracę na mocnych stronach. Podejście to jest coraz bardziej
popularne zarówno w kręgach HR jak i psychoterapii czy coachingu.
Przede wszystkim
rozpocząć chcę od nurtu, który jest mi osobiście bardzo bliski, czyli Terapii
Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR), a w języku angielskim Solution-Focued
Brief Therapy (SFBT) stworzonej przez Steve’a de Shazer i Insoo Kim Berg
w końcu lat 70. Filozofia TSR brzmi:
- Jeśli coś działa, rób tego więcej!
- Jeśli coś nie działa, rób coś innego!
- Jeśli coś się nie zepsuło, nie naprawiaj!
To metoda
pracy rozwojowej, terapeutycznej, w której klient jest ekspertem od swojego
życia. Zadaniem terapeuty/konsultanta jest zachowanie nieocennej postawy, stanu
niewiedzy i skupienie się na zasobach (mocnych stronach), wyjątkach w
funkcjonowaniu osoby, czyli na tym, co działa choćby w minimalnym zakresie, a
przede wszystkim na potrzebach klienta. Kluczem jest pełna akceptacja i
zrozumienie świata znaczeń klienta. TSR bazuje na teraźniejszości i
przyszłości, ale fundamentalne są potrzeby klienta, więc jeśli klientowi pomaga
rozmowa o przeszłości, to oznacza, że należy to robić.
Podejście to
jest nieocenne, a więc nie jest również diagnostyczne. Rolą
terapauty/konsultanta nie jest zdiagnozowanie zaburzenia i rozmowa o nim, ale
skupianie się na tym, co działa. TSR wywodzi się z myślenia systemowego,
dlatego wychodzi z założenia, że nie jesteśmy w stanie poznać i wskazać
konkretnej i jedynej przyczyny jakiejś sytuacji czy problemu. Życie każdego
jest unikalnie inne i tak bardzo złożone, że na daną sytuację wpływają tysiące
czynników charakterystycznych dla danej osoby. Z tego powodu próba zrozumienia
świata konkretnego człowieka odgrywa podstawową rolę.
Nurtem
mających szalenie ważne znaczenie w dzisiejszej psychologii jest psychologia
pozytywna. Jej propagatorem i twórcą jest Martin Seligman.
Zasłyszana anegdota jest taka, że kiedy Seligman został prezesem Amerykańskiego
Stowarzyszenia Psychologicznego (APA), największej tego typu organizacji na
świecie, wyznaczającej standardy dla innych, zasłynął swoim wystąpieniem
otwierającym. Powiedział, że psychologia przez ostatnich 100 lat wykonała
znakomitą pracę. Zdiagnozowała i opisała wiele zaburzeń psychicznych. Stworzyła
metody ich leczenia. Dowiedziała się bardzo wiele o dysfunkcjach i problemach
ludzkich. Wykonała więc swoją robotę w 50 procentach. Najwyższy czas – według
anegdoty – żeby skupić się na tym, co jest dobre, co działa i przynosi
szczęście człowiekowi. Tak powstała psychologia pozytywna. Według Christopha
Andre, jest nią po prostu badanie
tego, co działa dobrze w umyśle człowieka, badanie zdolności umysłowych i
emocjonalnych, które pomagają nam smakować życie, rozwiązywać problemy i
przezwyciężać przeciwności, a przynajmniej przetrwać je.
Wokół samej
psychologii pozytywnej narosło sporo nieporozumień. Do dzisiaj wielu sądzi, że
oznacza ona ignorowanie trudnych doświadczeń, negatywnych emocji i stanów niepożądanych.
To całkowita nieprawda. Andre w publicystycznej formie wymienia 5 ważnych reguł
psychologii pozytywnej:
- Najważniejsze jest to, co robię, a nie to co wiem
- Nad szczęściem trzeba się napocić
- Należy wytrwać w postanowieniach
- Pozytywne doświadczenia, przekonania, myśli i stany mentalne trzeba akumulować i mnożyć
- Umiejętność stawiania czoła nieszczęściu.
- Świat konstruujemy poprzez język, a opisywana przez nas rzeczywistość jest wynikiem porozumienia społecznego
- Istnieje wiele możliwości interpretowania rzeczywistości. Trudno jest więc mówić o jakimś obiektywnym stanowisku i uniwersalnym punkcie widzenia, a szczególnie relacji interpersonalnych
- Sposób rozumienia świata zależy w ogromnej mierze od kontekstu społecznego, historycznego i kulturowego, gdyż historia każdego człowieka jest w nim głęboko zakorzeniona
- Psychoterapeuta nie odkrywa ostatecznej prawdy. Nie jest ekspertem, który posiada wiedzę pomocną w obiektywnej diagnozie. Terapeuta przyjmuje postawę niewiedzy, która powoduje, że z zaciekawieniem pyta, chcąc zrozumieć klienta i jego punkt widzenia
Choć dla
wielu osób taki sposób myślenia może brzmieć kontrowersyjnie i pachnieć
relatywizmem moralnym, to w praktyce terapeutycznej daje niezwykle silną
podmiotowość samemu klientowi, wzmacniając jego poczucie sprawstwa i
odpowiedzialności za własne życie. Do tego wątku wrócę jeszcze innym razem.
Na
koniec chciałbym też powiedzieć, że w samym świecie zarządzania zasobami
ludzkimi (HR) odnajdziemy dzisiaj dużą liczbę owoców trendu chodzenia po
jasnej stronie mocy. Jednym z nich jest metoda Marcusa Buckinghama. W
skrócie można powiedzieć, że polega ona na tym, iż skupiamy się na mocnych
stronach, talentach osoby, nie ignorując tych słabych. Kiedy skupiamy się na
tych słabych? Tylko wtedy, kiedy naprawdę uniemożliwiają nam one osiągnięcie
sukcesu. Z założenia jednak słabe strony nie są gwarantami, ani końmi
pociągowymi naszych sukcesów. Praktyka życia codziennego jest nieco odmienna od
takiego podejścia, a głównymi obszarami wzmacniającymi kłopot są rodzinny dom i
szkoła…
Kiedy dziecko przychodzi ze szkoły i na dziesięć przedmiotów ma 4 szóstki, 3 piątki, 2 czwórki i jedną ocenę 2 (mierną), to w większości – jako rodzice – od czego zaczniemy naszą rozmowę? Statystyczny rodzic zacznie od miernej. O tym, w jaki sposób można prowadzić taką rozmowę ze swoimi współpracownikami, wychowankami i zawodnikami będzie w następnym wpisie.
Teraz zapraszam też na krótki filmik Marcusa Buckinghama…
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń