Piotr i Konrad
czwartek, 24 grudnia 2015
Bóg się rodzi...
Niech ten czas będzie dla Was wyjątkową chwilą, poświęconą tym, których kochacie najmocniej. Niech będzie pełen radości, wiary w siebie, serdeczności dla innych. Czas zatrzymania się. Znów coś się zaczyna...Błogosławionych Świat dla Was i Waszych bliskich!
sobota, 19 grudnia 2015
Ostrożnie z pracą grupową i burzą mózgów
Tytułowe zdanie brzmi dla lidera jak herezja. Przecież
przywódca zawsze pracuje w grupie, a burza mózgów, czyli tak zwany
brainstorming, jest jedną z najczęściej stosowanych technik poszukiwania
kreatywnych sposobów osiągania celów i planowania pracy zespołu.
Pamiętajmy, że zespół nie jest prostą
sumą jednostek i grupa stanowi odrębny byt z własną dynamiką i wewnętrznym
światem znaczeń. Narażona też jest na szereg niezbyt zdrowych zachowań, o
których w najbliższym czasie będę chciał trochę napisać.
Jedną z takich chorób jest tak zwany efekt próżniactwa społecznego. Polega on na tym, że jakość pracy
wykonywanej w grupie może być znacznie niższa niż jakość tego samego zadania
realizowanego w pojedynkę. Dotyczy to także burzy mózgów. Dlaczego tak się
dzieje?
Psycholodzy stwierdzili, że przyczyn może być kilka.
Podstawową jest jednak spadek motywacji poszczególnych osób biorących udział w
pracy grupowej, gdzie wspólny sukces ma przecież wiele matek i ojców. Po co
więc się wysilać…. W spotkaniach typu „burza mózgów” dochodzi jeszcze jeden
element. Mianowicie, chodzi o uwagę poświęconą na analizę pomysłów koleżanek i
kolegów biorących w niej udział oraz skupieniu się na planowaniu własnej
wypowiedzi. Nierzadko te dwa działania są ze sobą w konflikcie. Kiedy skupiam
się na tym, co będę chciał za chwilę powiedzieć, to nie zwracam szczególnej
uwagi na wypowiedzi innych.
Co można zrobić, żeby zmniejszać skalę próżniactwa?
Przede wszystkim tworzyć sytuację, w których możliwe jest
zauważenie i docenienie indywidualnego wkładu konkretnej osoby. Podobnie jest,
kiedy oceniana i rozliczana jest cała grupa. Jeśli zadanie jest naprawdę skomplikowane
i ważne, to zjawisko próżniactwa społecznego będzie mniejsze niż przy
wykonywaniu zadań błahych i prostych. Warto mieć także świadomość, że siła problemu
rośnie wraz ze wzrostem liczebności grupy. Im mniejsza, tym mniejsze ryzyko
próżniactwa. Istnieją też wyraźne różnice o charakterze płciowych. Otóż kobiety
są zdecydowanie mniej narażone na próżniactwo społeczne niż mężczyźni, będący
bardziej indywidualistycznie nastawieni do wykonywania zadań.
Jak widać, nie zawsze praca grupowa oznacza wykonanie pracy
dobrze….
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]
poniedziałek, 14 grudnia 2015
W poszukiwaniu szarości...
Zasady życiowe. Każdy z nas codziennie podejmuje decyzje, wykonuje różnego rodzaju czynności, postępując według pewnych schematów, przekonań. Człowiek uczy się przez doświadczenie. Uczy się zachowań w konkretnych sytuacjach.
Często jest tak, że powielając te zachowania robimy to automatycznie i czasami się zdarza, nieadekwatnie do sytuacji. Jakiś czas temu, amerykański psycholog Steven Hayes – twórca terapii Akceptacji i Zaangażowania (ACT) - razem ze swoimi współpracownikami odświeżył znaczenie słów elastyczność psychologiczna. Czym ona jest? Byciem w pełni obecnym „tu i teraz”, ze wszystkimi swoimi myślami, emocjami i doznaniami oraz zdolnością dokonywania wyborów i kierowania zachowaniem w taki sposób, by służyło ono realizacji osobistych wartości i celów. To także umiejętność dostosowywania się do sytuacji w jakiej obecnie się znajdujemy.
Każdy z nas, a szczególnie liderzy, powinni oceniać daną sytuację z perspektywy teraźniejszości, przyglądając się konkretnym argumentom, kierując się racjonalnymi przesłankami. Dlaczego tak nie jest? Bo postępujemy według przekonań i schematów, zamiast skupić się na tu i teraz. Uczymy się pewnych zasad życiowych, przekonań pośredniczących (tak nazwała je psychologia poznawcza), które następnie bardzo łatwo wdrażamy w codzienne życie.
Przekonania pośredniczące są sztywnym i dość schematycznym sposobem postrzegania rzeczywistości. Sztywnym, czyli nie dającym nam możliwości ruchu, elastyczności - rzeczywistość w rozumieniu przekonań jest albo czarna albo biała, dychotomiczna. Środek, czyli szarość nie istnieje.
Przekonania pośredniczące występują w trzech formach: postaw, założeń, zasad.
Każdy z nas, a szczególnie liderzy, powinni oceniać daną sytuację z perspektywy teraźniejszości, przyglądając się konkretnym argumentom, kierując się racjonalnymi przesłankami. Dlaczego tak nie jest? Bo postępujemy według przekonań i schematów, zamiast skupić się na tu i teraz. Uczymy się pewnych zasad życiowych, przekonań pośredniczących (tak nazwała je psychologia poznawcza), które następnie bardzo łatwo wdrażamy w codzienne życie.
Przekonania pośredniczące są sztywnym i dość schematycznym sposobem postrzegania rzeczywistości. Sztywnym, czyli nie dającym nam możliwości ruchu, elastyczności - rzeczywistość w rozumieniu przekonań jest albo czarna albo biała, dychotomiczna. Środek, czyli szarość nie istnieje.
Przekonania pośredniczące występują w trzech formach: postaw, założeń, zasad.
- Postawa: ,,Koncentracja na szczegółach jest niezmiernie istotna’’
- Oczekiwania/Zasady: ,,Wszystko do czego się zabiorę, powinno mi iść świetnie”
- Założenie: ,,Jeśli nie będę najlepszy w mojej firmie to poniosę klęskę”
Na pewno nie jest łatwo w ciągu jednego dnia zmienić nasz sposób widzenia siebie i innych. Starajmy się jednak dostrzegać szarości, to że czasami osiągamy niższe wyniki. I zgodzę się z tym co powiedział, w komentarzu do mojego ostatniego wpisu Konrad, że „Wyniki takie jak większości (średnie) są w przywództwie bardzo dobrym zasobem. Dlaczego? Bo dają pole do rozwoju i przede wszystkim dają podstawę do elastyczności”. Często szklanka do połowy pełna daje nam jeszcze wiele możliwości. Wprowadzajmy zmiany w życie. Powoli. Metodą małych kroków. Wtedy jest łatwiej, skuteczniej i bezpieczniej!
sobota, 5 grudnia 2015
Lider, kierownik i przedsiębiorca
Będąc w ostatnim tygodniu na szkoleniu w Pracowni Testów Psychologicznych
spotkałem się z ciekawym podejściem dotyczącym zarządzania organizacjami.
Autorką tego inspirującego podejścia jest Barbara
Czerniawska, która przedstawiła je w książce „Inna teoria organizacji”.
Książka jest na tyle nowatorska, że z pewnością będę o niej jeszcze pisał
głębiej i szerzej.
Jednym z elementów, na którym Pracownia Testów
Psychologicznych oparła teorię kwestionariusza stylu kierowania WERK,
jakościowy trójpodział funkcji zarządczych:
·
Lider/przywództwo
– oparte na charyzmie
·
Kierownik/menedżer
– oparte na organizacji pracy i procesów
·
Przedsiębiorca
– oparte na silnej woli i odwadze
Ponadto, autorka przekonuje, że w świecie panują pewne
okresowe mody zależne od sytuacji makro-ekonomicznej (lub mikro w danej
firmie). W jednych dekadach, najczęściej związanych z trudnymi zmaganiami (np.
kryzysy ekonomiczne) podkreśla się potrzebę posiadania na funkcjach szefów firm
charyzmatycznych liderów. W innych dekadach, względnej stabilizacji, zwraca się
uwagę i podkreśla rolę kierowników, odpowiadających przede wszystkim za
sprawnie funkcjonujące procesy. Nieco równolegle, szczególnie w środowisku
ludzi działających często na własną rękę i prowadzących działalność
gospodarczą, funkcjonuje model przedsiębiorcy, którego mocną stroną jest silna
wola, determinacja i odwaga.
Barbara Czerniawska przestawia tak przedstawia kształtujące
się historycznie akcenty:
Lata 20.: przedsiębiorcy
Lata 30.: Przywódcy (kryzys gospodarczy)
Lata 40.: Kierownicy (kryzys polityczny związany z wojną)
Lata 50.: Przedsiębiorcy
Lata 60.: Przywódcy
Lata 70.: Kierownicy
Lata 80.: Przywódcy (kryzys naftowy)
Lata 90.: Przedsiębiorcy
Lata 2000: Przedsiębiorczy przywódcy
Większość koncepcji przywództwa
znanych w psychologii rozróżnia przywództwo od funkcji menedżerskich. Jednak
przywództwo niekoniecznie wiąże z charyzmą. Według nich istnieje zarówno
przywództwo charyzmatyczne jak i nie charyzmatyczne.
[zdjęcie pochodzi ze strony wydawnictwa Poltext]
sobota, 28 listopada 2015
Lider w szkole
Kilka dni
temu, będąc w jednej z cieszyńskich szkół średnich, zobaczyłem plakaty
wyborcze kandydatów na przewodniczącego szkoły. Jakie cechy powinien posiadać przewodniczący samorządu
uczniowskiego? Powtarzając za M. Łobockim powinien charakteryzować się:
Zdolnościami przywódczymi
Umiejętnościami kierowania zespołem
Umiejętnościami prowadzenia dyskusji
Szacunkiem wobec dorosłych
Umiejętnością nawiązywania współpracy i dialogu z wychowawcą i pracownikami szkoły
Pracowitością i bezinteresownością
Poczuciem odpowiedzialności
Taki Lider
musi pamiętać, że nie współpracuje tylko z koleżankami i kolegami z samorządu,
ale jest reprezentantem całej szkoły. Jest też spoiwem łączącym uczniów z
nauczycielami.
Na pewno
kompetencje społeczne dobrego lidera muszą mieścić się w górnych częściach skali stenowej. Przewodniczący szkoły to Zaradny Wykonawca, posiadający wysoko rozwinięte umiejętności realizowania zadań, które wymagają wyjednywania czegoś ze strony
innych. To taki ktoś, do zadań specjalnych, rozwiązywani trudnych spraw, działania, organizowania. Nie każdy nim może zostać.
Lider nie pracuje
sam – inicjuje współpracę, zachęca i angażuje do działania. Lider
inspiruje i motywuje, dzieli swoją energię z innymi, ponieważ działa dla ludzi
i wraz z nimi.
czwartek, 12 listopada 2015
Warsztaty liderów wystartowały
Wystartowaliśmy z warsztatami rozwoju osobistego skierowanymi dla
organizacji pozarządowych. Za nami pierwszy warsztat. Grupa idealnie
zróżnicowana. Różne środowiska, idealny balans płci, doświadczeń i motywacji.
Dużo pozytywnej energii, chęci do pracy, współpracy, życzliwości. W skrócie
rzecz ujmując aż chce się przebywać w tak doborowym gronie ludzi,
co potwierdza tylko kolejny raz, że suflowany nam obraz pokolenia 20-latków jako
rozpieszczonych i leniwych jest ściemą. W każdym
pokoleniu znajdziemy przecież cały przekrój możliwych postaw. Każde uproszczenie jest mocno krzywdzące. Stereotypami kieruje się każdy z nas. Warto mieć tego świadomość, żeby zmniejszać ich negatywny wpływ na nasze oceny.
Muszę też przyznać, że trzeba sporo motywacji, żeby w środku tygodnia regularnie
uczestniczyć w warsztatach odbywających się w dalekiej warszawskiej dzielnicy. Zajęcia potrwają do stycznia. Trzymam kciuki za wszystkich uczestników i ich
plany rozwoju osobistego. Warsztat polega bowiem na tym, że najważniejsze są
dla nas plany każdego z uczestników. Grupa jest tylko narzędziem, mającym pomóc
osiągnąć założenie przez siebie cele związane ze zmianą w kierunku sprawności
społecznego funkcjonowania.
piątek, 30 października 2015
Inteligencja społeczna i emocjonalna – 80% sukcesu
Ostatnio dużo czytam o emocjach i
kompetencjach społecznych. To pojęcia bardzo ciekawe, szerokie i
wbrew pozorom całkiem łatwo możemy je zbadać: poprzez testy takie
jak PROKOS czy PKIE (Popularny Kwestionariusz Inteligencji
Emocjonalnej). No dobrze, ale skoro mielibyśmy już robić takie
testy, to po co? Czy warto wiedzieć, jaki poziom tych umiejętności/
inteligencji nas charakteryzuje? W czym de facto może nam to pomóc?
Czy lider wiedzieć powinien?
Każdy może wykonać łatwe ćwiczenie,
aby odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zakładam, że w 9/10
przypadków odpowiedzi będą jeśli nie te same, to podobne. Pomyśl
o swoich kolegach i koleżankach ze szkoły podstawowej, średniej,
studiów. Co teraz robią? Którzy z nich osiągnęli największy
sukces? Czy zawsze są to ci sami, od których spisywało się pracę
domową i wypychało do odpowiedzi, bo jako jedni z nielicznych byli
przygotowani do odpytywania? Czy może są to ci z tak zwanego tłumu,
którzy wcale nie wydawali się nieprzeciętni, a raczej zupełnie
„średni”, zwyczajni, niczym niewyróżniający? Oni? No
właśnie... Jak to? I tutaj pokuszę się o taką tezę: Być może
sukces nie zawsze zależy od inteligencji ogólnej (IQ), ale od
inteligencji emocjonalnej zawsze. Oczywiście, można mieć jedno i
drugie.
Zauważmy, z jakich obszarów obecnie
najczęściej szkoli się pracowników – umiejętności twarde są
w zdecydowanej mniejszości. Tego uczyli w szkołach, tego nam nie
brakuje, a jeśli nawet, zawsze można podszlifować, doedukować
się. Już jakiś czas temu zorientowaliśmy się, że wykształcać
należy umiejętności miękkie – jak motywacja, rozwiązywanie
konfliktów, samoświadomość. To wszystko elementy składowe
inteligencji emocjonalnej, która – jeśli wysoko rozwinięta –
prowadzi do sukcesu, wyłania liderów. Kontakt, telefoniczny,
mailowy, twarzą-w-twarz (choć zanikający), nigdy nie odbywa się
bez emocji. To one tworzą parasol ponad tym, o czym rozmawiamy,
jakie decyzje i w jaki sposób podejmujemy. Za Golemanem (1990)
'ludzie
inteligentni emocjonalnie są szczęśliwsi i łatwiej osiągają
sukces, a inteligentnego przeżywania emocji można się nauczyć'. A
zatem rozwijajmy w sobie:
samoświadomość
samoregulację
motywację
empatię
umiejętności społeczne
Wytrawni liderzy z pewnością się zgodzą.
samoświadomość
samoregulację
motywację
empatię
umiejętności społeczne
Wytrawni liderzy z pewnością się zgodzą.
niedziela, 25 października 2015
(Nie)polityczni liderzy
Skoro Piotr miał refleksję polityczną, to ja również sobie
na nią pozwolę w dniu wyborów parlamentarnych. Odwołam się do dwóch ważnych
intelektualistów, zajmujących się problematyką mediów i władzy. Pierwszy z
nich, to Manuel Castells, którego mieliśmy okazję gościć kilka lat temu w
Polsce (nieskromnie powiem, że z inicjatywy mojej oraz jednego z członków
zarządu dużej grupy medialnej). To jeden z najbardziej znanych w świecie
socjologów Internetu o mocno lewicujących poglądach. Pochodzi z Hiszpanii.
Drugim jest Amarykanin, Lawrance
Grossman, autor książki „Republika Elektroniczna” i były prezes telewizyjnej
stacji NBC News.
Nie będę odwoływał się precyzyjnie do ich tekstów. Skupię
się na tym, co już wiele lat temu brzmiało ciekawie, a z dzisiejszej
perspektywy wydaje się niezwykle czytelne. Warto podkreślić, że obydwaj
opisywali te zjawiska około 20 lat temu.
Polityka medialna
W społeczeństwie sieciowym polityka jest po prostu polityką
medialną w takim sensie, że stanowi ona tło dla władzy przez 24h na dobę. Tak
silnej presji na liderów politycznych nie było w historii nigdy wcześniej. Są oni
poddawani ocenie z natychmiastową informacją zwrotną niemalże każdego dnia
(sondaże elektroniczne, bezpośrednia masowo realizowana presja ze strony
obywateli, konsultacje społeczne, wreszcie cały ruch – obok mediów zawodowych –
mediów społecznościowych i amatorskiego dziennikarstwa). Medialność, skutkująca
nierzadko płytkością, prowadzi do podziału na dwa główne obozy. Wszelkie
niuanse przestają mieć znaczenie. Zjawisko to obecne jest w różnych systemach
politycznych, i tych blokowych, i tych mieszanych. Jego źródeł upatruje się
właśnie w mechanizmach systemu medialnego.
IV władza
Lawrence Grossman za czwartą władzę uznaje nie dziennikarzy
i media, ale opinię publiczną, która za pośrednictwem nowych technologii ma dzisiaj ogromny wpływ na politykę poprzez
wymienione wyżej narzędzia, a także masowe protesty, opór obywatelski,
inicjatywy ustawodawcze referenda. Technologie pozwoliły radykalnie zwielokrotnić
ich siłę, szybkość i masowość działania.
Polityka spersonalizowana i polityka skandalu
Kolejną ważną odsłoną powyższego zjawiska jest radykalne odchodzenie partii od swoich
naturalnych platform wyborczych i rodzin politycznych (czyli partii rozumianych
jako konserwatywne, socjalistyczne, liberalne, etc.). Ich działanie jest w
sporej mierze wypadkową taktycznych działań realizowanych pod wpływem presji
mediów i opinii publicznej. Odchodzenie od korzeni swoich obozów prowadzi
politykę w kierunku skupiania się nie na programach wyborczych, ale na cechach
osobistych ich liderów. Sposób myślenia, odczuwania i zachowania liderów stają
się ważniejsze niż wiele innych – uznawanych dotąd za kluczowe – parametrów,
takich jak dorobek polityczny, projekty ustaw. W tak silnie spersonalizowanej
polityce media zajmują się osobowością lidera i jakością odgrywanej przez niego
roli. Ponieważ media kochają skandale, to okresy politycznych kampanii pełne są
takich przekazów, które – zdaniem Castellsa – nie wynikają wcale z efektów
pracy dziennikarstwa śledczego, ale przede wszystkim z przecieków politycznej
konkurencji.
(Nie)polityczni liderzy
W medialnej polityce/elektronicznej republice nie ma
sympatii do zawodowych polityków. Opinia publiczna zdecydowanie woli „świeżość”
liderów wywodzących się z ruchów niż wprost z tradycyjnych partii politycznych.
Nawet jeśli polityk nie spełnia tych kryteriów, to robi wszystko, by
przedstawić się w takim właśnie świetle. Ponadto zawodowi politycy często
odcinają się od swoich partii. Robią to poprzez silną krytykę polityki, walkę o
ograniczanie kompetencji władzy, w której sami uczestniczą, naciskaniu, by
władza wprost brała pod uwagę głos opinii publicznej (większości) nawet w
relatywnie drobnych problemach. Pół żartem, pół serio, można powiedzieć, że na
krajowym podwórku, skutkuje to wzrastającą liczbą ministrów i kandydatów
deklarujących z pełnym przekonaniem, że nie są politykami… , bo przyznawanie
się do bycia politykiem osłabia ich pozycję.
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]
piątek, 23 października 2015
Dziś dzień obserwacji. Lider-polityk
Godzina do ciszy wyborczej. Z
niekłamaną dozą przyjemności, w momencie kiedy każdy opowiada
się za którąś ze stron, ja pozwolę sobie pozostać bezstronny.
Przyglądam się obrazkom w TV - jako współautor tego bloga nie
mógłbym przepuścić takiej okazji. Okazji przyjrzenia się liderom
z taką intensywnością i w takich okolicznościach – pełnej
mobilizacji, właściwej dla momentu, który następuje zawsze przed
wielkim finałem.
Pomijam programy partyjne, obietnice
wyborcze – te na chwilę pozostawmy na boku. Patrzę na liderów.
Widzę ludzi, którzy bez względu na to, jaki % społeczeństwa
przekonali lub przekonają (ciszą:)), z pełną wiarą w sukces -
czy kłamaną, to nie mi oceniać - prowadzą ostatnie spotkania,
przemawiają, reprezentują... Są dziś niebywale dobrze
przygotowani. Chyba wszyscy.
Mamy przekrój osobowości, piękny
wachlarz temperamentów, ciekawe różnice w narzędziach do
budowania image'u. Z tych mniej widocznych dla oka widza przed TV:
także inne rodzaje reakcji na stres i inne – oby skuteczne –
sposoby radzenia sobie z nim w sytuacji...powiedziałbym
ekstremalnej. Oglądam i podziwiam, jak wydają się spokojne te
twarze, które swoimi argumentami, starają się przemówić nie
tylko do zespołu (bo to dla lidera chleb jakże powszedni), ale do
obywateli, ludzi, wszystkich ludzi – tych którzy są za i przeciw,
przychylnych, obojętnych i tych którzy czekają tylko na ich
potknięcie.
Uczciwie przyznaję – fascynujące
zestawienie liderów przygotowała nam polska scena polityczna.
Dziękuję.
niedziela, 18 października 2015
Szwedzka lekcja
W ostatnich dniach spotkałem się z informacjami o
eksperymencie wykonanym w Szwecji przez doktor psychologii, Ingrid Tollgerdt-Anderson. Eksperyment dotyczył osób pełniących funkcje kierownicze. Opisała go Gazeta Wyborcza w tekście Szybolet.Dlaczego kierownik ucieka od kierowania? To mocna krytyka podejścia do
kierowania, jakie dominuje współcześnie w Szwecji. Z tekstem naprawdę warto się zapoznać.
W skrócie podam tylko, że eksperyment polegał na
zaproponowaniu kierownikom – jako szkolenia menedżerskiego – kolażu artystycznego
prozy, poezji i dokumentów historycznych połączonych w całość. Na pierwszy rzut
oka wyglądał na dość absurdalny. Poruszał jednak tematy egzystencjalne. Po
trzech tygodniach jego stosowania wyniki były niesamowite.
Okazało się, że odpowiedzi w informacjach zwrotnych uczestników
dotykały osobistych pokładów sensu swojego zaangażowania, pracy,
funkcjonowania. Większość odczuwała satysfakcję z wzięcia nim udziału. Także większość
współpracowników osób biorących udział w badaniu stwierdzała, że z ich szefami
lepiej się pracuje. Najważniejsze jednak, że we krwi uczestników tego
oryginalnego szkolenia odnotowano zwiększony poziom hormonu DHEA-S, uznawanego
za paliwo budzące do życia nowe komórki, powodujący większą żwawość i żywotność
funkcjonowania.
W Szwecji pracuje około pół miliona kierowników. Ich ustawiczne
szkolenia są bardzo popularne w tym kraju. Autorka badania zauważyła jednak, że
są one wykonywane w dość mechaniczny sposób i zupełnie nie przygotowują na zarządzanie
w sytuacjach kryzysowych. Jako przykład podaje, między innymi szwedzki resort
spraw zagranicznych, który w 2004 roku aż przez dwa dni decydował, w jaki
sposób pomóc swoim rodakom, będącym ofiarami Tsunami w Tajlandi. Co było tego
przyczyną? Hipoteza postawiona przez psychologów dotyczy szwedzkiego stylu
kierowania.
Czym on się charakteryzuje? W dużej mierze jest on bardzo demokratyczny, stawiający bardzo silne akcenty na dobrą atmosferę i brak
konfliktów. W rzeczywistości niezbyt sprawdza się w sytuacjach trudnych, gdzie odpowiedzialność
za szybkie i ryzykowne decyzje podjąć musi zazwyczaj konkretna osoba. Opisana
sytuacja i badanie są dobrym przyczynkiem do dwóch refleksji. Pierwsza
refleksja dotyczy istoty szkoleń. Szwedzki przykład może być dobrą lekcją, że
istotą powinna być prawdziwość. Menedżer nie ma uczyć się, jak budować
wizerunek szanującego innych ludzie i ich poglądy, ale rozwój osobisty każdego
lidera powinien zmierzać szanowania ludzi i ich poglądów, choćby różniły się od
naszych. Jeśli skupiamy się na kreowaniu wizerunku, to nie dokonamy nigdy
realnej zmiany, a każde działanie podejmowane przez takiego kierownika będzie
miało w sobie silny element manipulacji.
Druga refleksja związana jest z dobrą atmosferą i utożsamianiem jej z
brakiem konfliktu w zespole. Poruszę jeszcze ten temat w jednym z wpisów. Już
teraz jednak warto powiedzieć, że jeśli menedżer twierdzi, że w jego zespole
nie istnieją konflikty, to są dwie możliwości: albo kłamie, albo jest to
zespół całkowicie nieefektywny. W tym drugim przypadku nie ma w nim
także spoiwa, jakim jest wzajemne zaufanie. Zresztą w pierwszym też może go nie
być, skoro przełożony mówi nieprawdę :) Chcę powiedzieć, że konflikty są normalnym zjawiskiem występującym w pracy
zespołowej. Są one niezbędne do twórczej pracy. Dzięki nim
zespół może się rozwijać, zmieniać się, lepiej realizować postawione przed nim
cele. Oczywiście są różne konflikty i nie każdy służy celowi. O tym kiedy indziej.
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]
piątek, 16 października 2015
Akceptacja niepewności
Akceptacja
niepewności. Niepewność jest zjawiskiem powszechnym, paradokslanie towarzyszącym nam znacznie częściej niż mamy tego
świadomość. Dostrzegamy ją dopiero wtedy, kiedy wywołuje
poczucie frustracji wynikające z naszego przeświadczenia, że do
podjęcia decyzji potrzeba stuprocentowej pewności. Ale czy
możemy być w ogóle czegoś pewni na 100%? I tu zaczyna się
dyskusja. To, czego jesteśmy pewni na 100% to ideał bądź
rozwiązanie idealne, a więc coś absolutnie doskonałego, najwyższy
cel naszych dążeń. A przecież ideałów się nie osiąga. Są one
tylko w naszych głowach - zawsze możemy lepiej, więcej, szybciej,
dokładniej...
Na
ile musimy być pewni danego rozwiązania, by zdecydować się na
jego realizację i podjąć działanie? To kwestia bardzo
indywidualna. Nie ma normy wskazującej, że ma to być 90 czy 30%.
Niepewność musimy po prostu zaakceptować i zacząć działać
mimo tego, że towarzyszy nam w większości zadań, które
wykonujemy. Z podejmowaniem decyzji w sytuacji, kiedy nie mamy
wystarczającej ilości informacji na dany temat, wiąże się
poczucie stresu i dyskomfortu, do którego warto przywyknąć -
pozytywny stres, zwany adrenaliną, popycha nas do działania,
powodując, że stawiamy kolejny krok w przód.
Axellrod w książce "Winston Churchil. Lider" pisze: „Rzeźbiarz
ma glinę, malarz farby, a pisarz słowa. Lider operuje faktami i
jeśli w danym momencie nie są one dostępne, wtedy niewiadoma staje
się środkiem, którym lider musi się posłużyć. Nie można jej
odrzucić. Nie można się jej bać. Przeciwnie, musi ja przyjąć,
ponieważ tylko nią dysponuje. Musi jej użyć najlepiej jak
potrafi.”
Lider
musi podejmować decyzje na podstawie faktów i spostrzeżeń,
którymi w danej chwili dysponuje. Nie jest to proste i między
innymi z tego powodu nie każdy staje się liderem. Ci, którzy nimi
zostają biorą odpowiedzialność za swoje decyzje i są w stanie
funkcjonować z poczuciem niepewności, która nawet jeśli
najbardziej przemyślana, zawsze stanowi choć ułamek każdej
podejmowanej decyzji.
niedziela, 11 października 2015
Jaki jest Twój styl?
Po diagnozie mocnych stron i zdefiniowaniu obszarów
rozwojowych wydawałoby się, że można przejść po prostu do przygotowania planu
rozwojowego. Zanim jednak do niego przejdziemy
poruszyć należy jeszcze jeden temat – style uczenia się. Precyzyjnie rzecz
ujmując chodzi o świadomość, jakie style uczenia się preferujesz Ty jako lider.
Przyjmuje się istnienie czterech głównych stylów uczenia
się. Są nimi:
Styl nastawiony na teorię
Osoby takie mają silną potrzebę zrozumienia procesu zanim rozpoczną działanie. Często opierają się na modelach teoretycznych, lubią czytać dokumenty, opinie, opracowania.
Styl nastawiony na naśladowanie
Styl nastawiony na eksperymentowanie
Styl nastawiony na wymianę wiedzy i doświadczeń
Styl nastawiony na teorię
Osoby takie mają silną potrzebę zrozumienia procesu zanim rozpoczną działanie. Często opierają się na modelach teoretycznych, lubią czytać dokumenty, opinie, opracowania.
Styl nastawiony na naśladowanie
Osoby takie cechują się mocną umiejętnością obserwacji.
Zanim zaczną wykonywać zadanie, najpierw przez spory czas będą wnikliwie
obserwować, żeby następnie odwzorować zaobserwowane zachowanie we własnej
praktyce.
Styl nastawiony na eksperymentowanie
Osoby takie mają dużo odwagi do testowania różnych nowych
rozwiązań. Nie boją się nadmiernie popełniania błędów i traktują, że są one
naturalnym elementem procesu uczenia się.
Styl nastawiony na wymianę wiedzy i doświadczeń
Osoby takie preferują pracę w mniejszych grupach, w których
lubią dyskutować się, spierać, pytać o doświadczenia innych. Są otwarte na
dzielenie się swoim własnym doświadczeniem i wiedzą.
Każdy z nas wykorzystuje większość lub wszystkie powyższe
style. Nie każdy z nich jest jednak takim, w którym przyswajanie nowej wiedzy lub umiejętności przychodzi nam
szybko, łatwo i z przyjemnością. Warto zastanowić się, który styl Ty
preferujesz szczególnie, który nieco mniej, a który nie jest ewidentnie
Twój. Świadomość tego jest silną
podstawą do tworzenia planów rozwojowych i gwarancją, że planowana przez Ciebie
zmiana się ziści. Pomocne może być w tym odtworzenie w pamięci szczegółów
związanych z nauką jakiejś nowej umiejętności, może nauką do egzaminów, może
nowym zakresem obowiązków w pracy.
Wybierz taki, przy którym nauka sprawiała Ci przyjemność. Następnie
przeanalizuj, co dokładnie robiłaś/robiłeś, żeby nauczyć się nowej umiejętności
lub wiedzy? Jakie działania były przez Ciebie podejmowane?
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]
czwartek, 8 października 2015
Pewność siebie
Pracując indywidualnie z
moimi klientami zdarza się, że widzę u nich brak pewności siebie
w różnych sytuacjach. Nieważne czy są liderami, prezesami,
managerami czy po prostu pracownikami firm X czy Y - ten problem istnieje
na każdym poziomie. Na poczucie pewności siebie wpływa wiele czynników, które - aby można było zauważyć zmianę - muszą zadziałać razem.
Chciałbym zacząć od
pewnych stereotypów funkcjonujących w społeczeństwie. Nasza
mentalność skutecznie zabija w nas wiarę w siebie. No bo
przecież:
- mówić o swoich sukcesach nie można, bo to jest pycha
- chwalenie się czymkolwiek jest faux-pas
- najlepiej zagryzać zęby i sukcesy tłumić w sobie
Pewny siebie i swoich mocnych stron to lider, który:
- Potrafi prowadzić skuteczny dialog ze swoim wewnętrznym krytykiem
Już o tym pisałem w
poście o przekonaniach. Pamiętajmy o tym, że często na naszym
ramieniu siedzi Paweł, Piotr, Robert, itd., który podpowiada nam, że
na pewno się nie uda i nawet nie warto podejmować wyzwania, bo
przecież i tak się nie uda. A skąd
ta pewność? Przecież jak tylko zechcesz, możesz znaleźć
dziesiątki argumentów, podważających twoje myśli.
- Zna siebie
3. Posiada
przekonanie o własnej skuteczności
To
przekonanie, że jesteśmy w stanie „stawić czoło” wydarzeniom
jakie tworzy przed nami otaczająca nas rzeczywistość. Co ma na to wpływ? Nasze doświadczenia np. te związane z sukcesami, porażkami, ale także przeżywanie trudnych sytuacji.
Efektem tego może być samoskuteczność.
A
post ten chciałbym zakończyć poniższym cytatem niesamowitego
lidera Jacka Welcha:
„Arogancja
jest zabójcza, podobny efekt może przynieść obnoszenie się z
ambicją. Między arogancją i pewnością siebie jest cienka
granica. Uzasadniona pewność siebie jest czymś, co mają
zwycięzcy. Podstawami pewności siebie są odwaga i otwartość,
które pozwalają zmierzyć się ze zmianami i generować nowe
pomysły. Pewni siebie ludzie nie boja się poddawać swoich
przekonań osądowi. Cieszą się intelektualną wymianą poglądów,
która wzbogaca pomysły.”
Jack
Welch, Prezes General Electrics
niedziela, 4 października 2015
Kiedy warto rozwijać słabsze strony ?
Zatrzymam się na chwilę nad słabymi stronami. Wspomniałem
już wcześniej o tym, że obecnie popularne jest podejście rozwijające silne
strony, bez ignorowania tych słabszych. Co to znaczy, że bez ignorowania?
W pewnym przybliżeniu, ale czasami stosuję również poniższy sposób pytań o silne i słabsze strony przy tworzeniu planów rozwojowych.
Po pierwsze, zajmujemy się nimi dopiero w kolejnych krokach,
etapach, już po tym, kiedy zdiagnozujemy swoje zasoby, talenty, mocne strony.
Po drugie, poprzedzamy je refleksją, czy wskazywana przez
nas słaba strona ma związek z naszymi planami, wyzwaniami, celami,
funkcjonowaniem w danej firmie, organizacji , czy pełnieniem jakiejś konkretnej
funkcji. Każdy ma słabsze strony, ale wiele z nich wcale nie przeszkadza nam w
wykonywaniu sowich zadań. Nie ma po prostu związku z naszymi celami. Jeżeli
jednak ma związek z naszym obszarem działań, to przechodzimy do następnego,
trzeciego, punktu.
Po trzecie, sprawdźmy jak tylko precyzyjnie możemy, na ile
ta słaba strona jest rzeczywiście tak słaba, że musimy się nią zająć. Dlaczego
o tym wspominam? Założenie jest takie, że realnie pracujemy nad nią wtedy,
kiedy dojdziemy do wniosku, że tak bardzo nas osłabia, że bez podniesienia
poziomu funkcjonowania z jakąś umiejętnością, nie zrealizujemy tego, na czym
nam bardzo zależy. To jak z przykładem
ocen w szkole dawanym przez Marcusa Buckinghama. Jeżeli uczeń otrzymuje w
szkole same oceny bardzo dobre i dobre oraz jedną jedynkę, to uwaga rodziców
zazwyczaj kierowana jest wyłącznie na tę jedynkę. Rozpoczynają więc rozmowę z
dzieckiem od niej, na niej koncentrują swoją uwagę, o nią pytają, powodując w
konsekwencji zwiększenie demotywacji swojego dziecka. Intuicja rodziców jest słuszna. Wykonanie już nieco gorsze.
Intuicja jest słuszna, gdyż mając jedynkę z języka polskiego i wybitne oceny - przypuśćmy - z fizyki być
może nie zrealizujemy nigdy planu bycia profesorem astrofizyki w
przyszłości. Żeby nim zostać, trzeba kończyć
kolejne klasy i dostać się na studia. Jedynka z polskiego nam to uniemożliwi.
Jednak błędem byłoby koncentrowanie całej energii życiowej na języku polskim i
oczekiwanie na koniec roku oceny bardzo dobrej. Prawdopodobnie język polski w
tym przypadku nie będzie napędzał naszych ambicji zostania słynnym
astrofizykiem. Nie on więc będzie ciągnął sukces. On ma tylko nie utrudniać
drogo do tego sukcesu. Całkiem serio mówiąc, być może ocena mierna lub
dostateczna będzie całkowicie wystarczająca.
Tak samo jest każdej innej sytuacji. Jeżeli wychodzi nam, że
naszą absolutnie silną stroną jest praca z ludźmi, a tym, co wychodzi nam
bardzo słabo jest systematyczne przygotowywanie raportów finansowych, to w
pierwszej kolejności zastanówmy się, czy to w ogóle wymaga poprawiania.
Przypuśćmy, że jest to obowiązek każdego kierownika, którym jesteśmy, i bez
poprawnych raportów można wylecieć z pracy. My jednak nie tylko nie chcemy
wylecieć, ale chcemy wygrać z zespołem konkurs na najbardziej profesjonalny
zespół w firmie. Bez regularnych, oddawanych na czas raportów finansowych, nie
da się tego tytułu uzyskać. Wtedy rzeczywiście, przygotowujemy plan rozwoju,
pomagający nam wejść jedno oczko wyżej w zakresie umiejętności raportowania
finansów i o swojego zespołu. Jedno oczko, nie trzy oczka. Pamiętając, że praca
z ludźmi jest naszą silną stroną, naszą energię przede wszystkim kierujemy tam
właśnie. To kompetencje zarządzania zespołem będą ciągnęły nasz sukces w górę i
będą jego gwarantem.
W pewnym przybliżeniu, ale czasami stosuję również poniższy sposób pytań o silne i słabsze strony przy tworzeniu planów rozwojowych.
Najmocniejsze strony:
Jaka umiejętność lub cecha, o których rozmawialiśmy jest
twoim gwarantem sukcesu? Która z nich ciągnie twój sukces do góry, czyniąc go
osiągalnym?
Mocne strony:
Które z nich wzmacniają twój sukces, wspierając jego
osiągnięcie i pchając go do góry?
Raczej słabsza strona:
Jaką umiejętność lub cechę, której nie masz wysoko
rozwiniętej, a widzisz u kogoś ze swego otoczenia, chciałbyś rozwijać?
Słaba strona, raczej do rozwoju:
Jaka umiejętność lub cecha jest wysoko rozwinięta u kogoś z
twojego otoczenia, wiesz, że przydałaby cie się, ale ty nie masz motywacji, żeby zwiększyć jej poziom u
siebie?
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]
piątek, 2 października 2015
Praca na mocnych stronach, część 2
Obiecałem podać jeszcze jeden sposób tzw. pracy na mocnych
stronach, a więc identyfikowania i rozwijania talentów. Służyć ona może każdemu
liderowi lub potencjalnemu liderowi jako element rozwoju osobistego a także jako
narzędzie pracy ze swoimi ludźmi.
Przede wszystkim za każdym razem sięgamy do konkretnych
doświadczeń. Rozwój osobisty nie może być teoretyczny i nie ma możliwości,
żeby dotyczył ogólności. Co mam na myśli pisząc o "ogólności". To każda
odpowiedź, która nie prowadzi nas do jasnego i precyzyjnego celu. Jeśli ktoś
uważa, że „ogólnie chce się rozwijać”, to odpowiedź ta nierzadko bardziej
oddala od prawdziwego rozwoju niż do niego przybliża. Bywa, że w ogólny sposób
odpowiadamy sobie przez wiele lat tkwiąc w rzeczywistości w jednym miejscu lub
cofając się. Dlatego właśnie tak potrzebny jest konkret realnego doświadczenia, o którym rozmawiamy z sobą samym lub drugą osobą.
Wracając do rozmowy
diagnozującej silne strony, składać może się na nią 8 następujących kroków:
Krok 1: Pytanie o
konkretny projekt, doświadczenie lub sytuację, z której jesteś szczególnie
zadowolona/zadowolony lub czujesz po prostu dumę.
Pytanie dotyczy jednej jedynej sytuacji, projektu lub
doświadczenia. Dzięki temu na szybko musimy podać to, co czujemy najmocniej.
Krok 2: Opisz
tło/kontekst tej sytuacji lub doświadczenia
Celem jest opisanie tego, co uważamy za istotne. Kontekstu
ludzi, swoich własnych innych spraw, trudności, wyzwań zawodowych, na czym
polegał ten projekt lub sytuacja i dlaczego był szczególny.
Krok 3: Przedstaw
jakie były cele w tym projekcie, co było w nim do zdobycia, do osiągnięcia
Nie zawsze mamy jasno sprecyzowane i wymierzone cele.
Bardziej chodzi tu o podejście zdroworozsądkowe, nie ogólne, ale też bez
liczenia mierników na kalkulatorze, na przykład: zorganizowanie unikalnego
wydarzenia w firmie, dobrze ocenianego przez ludzi z frekwencją przynajmniej
300 osób. Może też być zdobycie nagrody szkolnej w kategorii „rodzic roku” i
wiele innych.
Krok 4: Opisz
podejmowanie w ramach tej sytuacji działania
Chodzi o pokazanie sposobu pracy, nakładu tej pracy, o co w
niej chodziło, jak sobie radziliśmy z powierzonym zadaniem.
Krok 5: Powiedz o
uzyskanych rezultatach i o tym, co najbardziej cię w nich cieszy
Krok 6: Opowiedz o
tym, co powodowało, ze dane zadania wykonywałaś/wykonywałaś w taki, a nie w
inny sposób. Co było dla ciebie ważne w wyborze danej metody pracy?
Każde zdanie, każdy cel, realizować można na wiele sposobów.
Wybór metody zależy często od świata wartości, jakimi się kierujemy, naszych
umiejętności, doświadczeń.
Krok 7: Co według
ciebie było w tej sytuacji czynnikiem twoim osobistym czynnikiem sukcesu?
Pole jest szerokie. Lepiej nie podpowiadać, bo odpowiedzi
jest tyle, ile osób odpowiadających. Każda jest prawidłowa.
Krok 8: Które z
twoich kompetencji i innych mocnych stron najbardziej przyczyniły się do
osiągnięcia tego sukcesu?
Jeśli w kroku 7 zostanie to jasno wyartykułowane, to nie
musimy już o to pytać. Wtedy należy raczej dookreślić silne kompetencje.
Następnie można poprosić o przedstawienie drugiej sytuacji i
przejście podobnej ścieżki. Po jej zakończeniu dobrze jest poddać analizie te
dwie sytuacje. Porównać elementy wspólne i różne. Jakie wyłaniają się z nich
kompetencje prowadzące do sukcesu? Po ich wyłonieniu i opisaniu zaleca się do przygotowania
planu ich dalszego rozwoju. Ktoś zapyta, a co ze słabymi stronami? O tym w następnym wpisie.
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]
czwartek, 1 października 2015
Zarządzanie przez wartości
Dużo
mówimy o wartościach: w kontekście naszego prywatnego życia, celu
do którego dążymy, pewnego systemu norm, które obowiązują w
naszym życiu. Zarządzanie przez wartości to temat w Polsce
jeszcze do końca niezgłębiony. Światową dyskusję na ten temat
rozpoczęła książka Jima
C. Collinsa i J. I. Porrasa opublikowana w 1994 r., Wizjonerskie
organizacje. Skuteczne praktyki najlepszych z najlepszych,
w której autorzy zastanawiają się, dlaczego w niektórych firmach
osiąga się tak spektakularne sukcesy. Po kilku latach badań doszli do wniosku, że za wszystko odpowiedzialne są systemy
wartości funkcjonujące w danych firmach. Do najbardziej znanych
zwolenników, a zarazem ekspertów, zarządzania przez systemy
wartości należy Sławomir Lachowski, ekonomista, manager.
Fundamentem
zarządzania przez wartości jest pięć elementów: misja,
strategia, kultura organizacji, wizja, wartości. Misja firmy, czyli „dlaczego
jesteśmy i działamy” wraz z wartościami firmy, czyli
ponadczasowymi wyjątkowymi cechami charakteryzującymi daną firmę, mogą stworzyć wizję (przyszłość) i strategię, czyli plan działania organizacji. To zaś ma wpływ na kulturę organizacji. Pamiętajmy, że lider zarządzający
przez wartości może osiągać znakomite wyniki. Według badań z
2009 r. około 80% firm posiada swoje kanony wartości, które coraz
częściej stają się jednym z najważniejszych filarów organizacji. Pamiętam szkolenie prowadzone dla największej firmy w
Polsce zajmującej się pozapłacowymi świadczeniami dla
pracowników. Firma ta ma cztery główne wartości, którymi się
kieruje. Kładzie na to ogromny nacisk i poświęca wiele czasu i
energii na komunikowanie ich pracownikom.
Sławomir
Lachowski w kilku punktach pokazuje jak cenne może być zarządzanie
przez wartości:
- Zarządzanie przez wartości zwiększa szanse utrzymania się firmy na rynku
- Zarządzanie przez wartości pozwala efektywnie wykorzystać kompetencje pracowników
- Zarządzanie przez wartości wyzwala w pracownikach innowacyjność
- Zarządzenie przez wartości pomaga zbudować wyjątkowość przedsiębiorstwa i przewagę konkurencyjną.
Lachowski
S., Droga
ważniejsza niż cel. Wartości w życiu i biznesie,
Warszawa 2012.
niedziela, 27 września 2015
Jak pracować na silnych stronach?
Możliwości pracy na silnych stronach jest bez liku. We
wszystkich odwołać należy się do konkretnych sytuacji życiowych.
Jedną z możliwości jest analiza dotychczasowych doświadczeń
i uchwycenie tych sytuacji, w których mieliśmy poczucie całkowitego spełnienia,
radości, szczęścia, błogości. Są to często sytuacje, kiedy czas przestaje mieć
znaczenie, a naszym celem samym w sobie staje się dana aktywność. Takie opisy
znaleźć można u wielu ludzi poświęcających się bez reszty swoim pasjom. Taki
stan nazywa się FLOW/Przepływem. Został gruntownie przebadany i opisany przez
Mihaly’ego Csikszentmihalyui’ego, psychologa węgierskiego pochodzenia. W
codziennych obowiązkach zawodowych czy organizacyjnych nie wszystko będzie nas
do tego prowadziło. Jeżeli jednak
znajdujemy takie sytuacje w naszych działaniach lub choćby momenty, to warto
się na nich zatrzymać. Zazwyczaj są jakąś informacją o naszym mocnych stronach.
Nawet jeśli w setkach czynności związanych z naszymi służbowymi obowiązkami
polegającymi – przykładowo - na koordynacji projektu wprowadzania nowego
programu do rozliczeń elektronicznych odnajdziemy jedną - precyzyjne planowanie
pracy i definiowanie ryzyk z
wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi planistycznych – to zatrzymajmy się na
nim. Dziesiątki innych czynności mogą być dla nas obojętne lub nawet wprawiać
nas w złość, na przykład – raportowanie, wiele spotkań dyskusyjnych, trudne
rozmowy z niektórymi członkami zespołu projektowego, itd. Na teraz nie mają one
znaczenia dla poszukiwania mocnych stron. Wracając do lubianego przez nas
momentu planowania, cofnijmy się w przeszłość i sprawdźmy, w jakich jeszcze
sytuacjach planowanie przyszłości i przewidywanie zdarzeń, jakie mogą mieć miejsce,
wychodziło nam naprawdę dobrze. Może będzie to okres szkoły średniej i nasze
zaangażowanie w samorząd uczniowski? Może będzie to harcerstwo i pisanie obozowych
planów pracy drużyny? A może będzie to okres studiów i jakiejś konkretne
wykłady na uczelni?
Jeżeli znajdziemy potwierdzenie, że czerpanie satysfakcji
nie jest jednorazowym zdarzeniem (choć nawet jednorazowe warto zapamiętać, bo
może być sygnałem o naszym zasobie), to mamy prawie pewność, że jest to właśnie
nasza mocna strona. Wtedy zalecam dalsze eksplorowanie okoliczności, w jakich
ta sytuacja wystąpiła: z kim wtedy pracowaliśmy, jaka była specyfika każdej z
tych sytuacji, jakie było nasze zachowanie, jakie cechy charakteru pomogły nam
być wtedy skutecznymi, jakie wartości nam przyświecały…. i tak dalej, i tak
dalej. Jak wspomniałem, możliwości ugryzienia pracy na silnych
stronach jest wiele. O innej metodzie identyfikacji mocnych stron w następnym
wpisie.
[zdjęcie pochodzi z serwisu www.pixabay.com]
piątek, 25 września 2015
Szczerość jest twoją siłą
Jeden z rozdziałów książki Winston
Churchill. Lider, poświęcony jest szczerości, prawdomówności
Churchilla. Kiedy będąc w USA już jako premier UK, został
potrącony przez samochód przekraczając jezdnię. Kiedy zapytano co
się stało, on odrzekł, że jest Anglikiem i zapomniał, że w USA
obowiązuje ruch prawostronny. Mimo dotkliwych obrażeń całą winę
za to wydarzenie wziął na siebie, chroniąc kierowcę, który go
potracił.
Nie wyobrażam sobie zarządzania
bez szczerości. Nie wyobrażam sobie przełożonego, który nie
mówi prawdy swoim pracownikom. Czasami trzeba przyznać się do
tego, że coś nie działa, ale za chwile powiedzieć, że zna się
rozwiązanie, które można wdrożyć. Bardzo łatwo jest wpaść w
pułapkę i mówić ludziom to, co chcą usłyszeć. Takie miłe
słowa, w rzeczywistości nie mające przełożenia na co się się
dzieje w firmie, mogą skutecznie uzależniać. Koją i zaspokajają
potrzeby, ale z drugiej strony maja ładunek generujący frustrację,
złość. Bo kiedy ktoś usłyszy, że praca, którą my zlecono
zajmie 3 godziny, a w rzeczywistości będą to 3 dni, to może dojść
do lekkiego buntu na pokładzie.
Szczerość promuje również
otwartość w komunikacji. Im komunikacja jest bardziej
szczera, tym mniej nieporozumień powstaje na linii
przełożony-pracownik. To działa w obydwie strony. Otwarta
komunikacja redukuje ilość nieporozumień czy dziwnych wniosków
wyciąganych ze szczątkowych informacji.
Szczerość buduje autentyczność i
autorytet. Pokazuje siłę lidera i to, że jest on oparciem dla
zespołu, osobą do której mogę przyjść z każdą sprawą i
zostanę wysłuchany.
Parafrazując za autorem książki A.
Axelrodem: Bądź szczery nie dlatego, że tak wypada czy tak cię
nauczono. Bądź szczery bo to najlepszy sposób na bycie liderem.
Firmy działające bez fundamentów opartych na prawdomówności, są
napędzane złudzeniami, co prowadzi do katastrofy. Churchill
powiedział "wszystkie najwspanialsze rzeczy są proste". Ta
rada też w pewnym sense jest prosta, ale może nie być łatwo jej
przestrzegać. Jak wiemy, nie każdy chce słyszeć prawdę, a
mówienie jej może może sprawić, że znajdziesz się w ciemnym
zaułku i to na dodatek sam.
wtorek, 22 września 2015
Wspieranie mocnych stron w myśleniu o rozwoju
Kontynuując
wątek chodzenia po
jasnej stronie mocy, kilka słów o tym, jakie nurty wspierają dzisiaj rozwój
osobisty poprzez pracę na mocnych stronach. Podejście to jest coraz bardziej
popularne zarówno w kręgach HR jak i psychoterapii czy coachingu.
Przede wszystkim
rozpocząć chcę od nurtu, który jest mi osobiście bardzo bliski, czyli Terapii
Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR), a w języku angielskim Solution-Focued
Brief Therapy (SFBT) stworzonej przez Steve’a de Shazer i Insoo Kim Berg
w końcu lat 70. Filozofia TSR brzmi:
- Jeśli coś działa, rób tego więcej!
- Jeśli coś nie działa, rób coś innego!
- Jeśli coś się nie zepsuło, nie naprawiaj!
To metoda
pracy rozwojowej, terapeutycznej, w której klient jest ekspertem od swojego
życia. Zadaniem terapeuty/konsultanta jest zachowanie nieocennej postawy, stanu
niewiedzy i skupienie się na zasobach (mocnych stronach), wyjątkach w
funkcjonowaniu osoby, czyli na tym, co działa choćby w minimalnym zakresie, a
przede wszystkim na potrzebach klienta. Kluczem jest pełna akceptacja i
zrozumienie świata znaczeń klienta. TSR bazuje na teraźniejszości i
przyszłości, ale fundamentalne są potrzeby klienta, więc jeśli klientowi pomaga
rozmowa o przeszłości, to oznacza, że należy to robić.
Podejście to
jest nieocenne, a więc nie jest również diagnostyczne. Rolą
terapauty/konsultanta nie jest zdiagnozowanie zaburzenia i rozmowa o nim, ale
skupianie się na tym, co działa. TSR wywodzi się z myślenia systemowego,
dlatego wychodzi z założenia, że nie jesteśmy w stanie poznać i wskazać
konkretnej i jedynej przyczyny jakiejś sytuacji czy problemu. Życie każdego
jest unikalnie inne i tak bardzo złożone, że na daną sytuację wpływają tysiące
czynników charakterystycznych dla danej osoby. Z tego powodu próba zrozumienia
świata konkretnego człowieka odgrywa podstawową rolę.
Nurtem
mających szalenie ważne znaczenie w dzisiejszej psychologii jest psychologia
pozytywna. Jej propagatorem i twórcą jest Martin Seligman.
Zasłyszana anegdota jest taka, że kiedy Seligman został prezesem Amerykańskiego
Stowarzyszenia Psychologicznego (APA), największej tego typu organizacji na
świecie, wyznaczającej standardy dla innych, zasłynął swoim wystąpieniem
otwierającym. Powiedział, że psychologia przez ostatnich 100 lat wykonała
znakomitą pracę. Zdiagnozowała i opisała wiele zaburzeń psychicznych. Stworzyła
metody ich leczenia. Dowiedziała się bardzo wiele o dysfunkcjach i problemach
ludzkich. Wykonała więc swoją robotę w 50 procentach. Najwyższy czas – według
anegdoty – żeby skupić się na tym, co jest dobre, co działa i przynosi
szczęście człowiekowi. Tak powstała psychologia pozytywna. Według Christopha
Andre, jest nią po prostu badanie
tego, co działa dobrze w umyśle człowieka, badanie zdolności umysłowych i
emocjonalnych, które pomagają nam smakować życie, rozwiązywać problemy i
przezwyciężać przeciwności, a przynajmniej przetrwać je.
Wokół samej
psychologii pozytywnej narosło sporo nieporozumień. Do dzisiaj wielu sądzi, że
oznacza ona ignorowanie trudnych doświadczeń, negatywnych emocji i stanów niepożądanych.
To całkowita nieprawda. Andre w publicystycznej formie wymienia 5 ważnych reguł
psychologii pozytywnej:
- Najważniejsze jest to, co robię, a nie to co wiem
- Nad szczęściem trzeba się napocić
- Należy wytrwać w postanowieniach
- Pozytywne doświadczenia, przekonania, myśli i stany mentalne trzeba akumulować i mnożyć
- Umiejętność stawiania czoła nieszczęściu.
- Świat konstruujemy poprzez język, a opisywana przez nas rzeczywistość jest wynikiem porozumienia społecznego
- Istnieje wiele możliwości interpretowania rzeczywistości. Trudno jest więc mówić o jakimś obiektywnym stanowisku i uniwersalnym punkcie widzenia, a szczególnie relacji interpersonalnych
- Sposób rozumienia świata zależy w ogromnej mierze od kontekstu społecznego, historycznego i kulturowego, gdyż historia każdego człowieka jest w nim głęboko zakorzeniona
- Psychoterapeuta nie odkrywa ostatecznej prawdy. Nie jest ekspertem, który posiada wiedzę pomocną w obiektywnej diagnozie. Terapeuta przyjmuje postawę niewiedzy, która powoduje, że z zaciekawieniem pyta, chcąc zrozumieć klienta i jego punkt widzenia
Choć dla
wielu osób taki sposób myślenia może brzmieć kontrowersyjnie i pachnieć
relatywizmem moralnym, to w praktyce terapeutycznej daje niezwykle silną
podmiotowość samemu klientowi, wzmacniając jego poczucie sprawstwa i
odpowiedzialności za własne życie. Do tego wątku wrócę jeszcze innym razem.
Na
koniec chciałbym też powiedzieć, że w samym świecie zarządzania zasobami
ludzkimi (HR) odnajdziemy dzisiaj dużą liczbę owoców trendu chodzenia po
jasnej stronie mocy. Jednym z nich jest metoda Marcusa Buckinghama. W
skrócie można powiedzieć, że polega ona na tym, iż skupiamy się na mocnych
stronach, talentach osoby, nie ignorując tych słabych. Kiedy skupiamy się na
tych słabych? Tylko wtedy, kiedy naprawdę uniemożliwiają nam one osiągnięcie
sukcesu. Z założenia jednak słabe strony nie są gwarantami, ani końmi
pociągowymi naszych sukcesów. Praktyka życia codziennego jest nieco odmienna od
takiego podejścia, a głównymi obszarami wzmacniającymi kłopot są rodzinny dom i
szkoła…
Kiedy dziecko przychodzi ze szkoły i na dziesięć przedmiotów ma 4 szóstki, 3 piątki, 2 czwórki i jedną ocenę 2 (mierną), to w większości – jako rodzice – od czego zaczniemy naszą rozmowę? Statystyczny rodzic zacznie od miernej. O tym, w jaki sposób można prowadzić taką rozmowę ze swoimi współpracownikami, wychowankami i zawodnikami będzie w następnym wpisie.
Teraz zapraszam też na krótki filmik Marcusa Buckinghama…
Subskrybuj:
Posty (Atom)